Wyłupiastym oczkiem patrzę, ładnie kumkam, świetnie skaczę. Nabiera trochę zupy z talerza i do ust twoich z tą zupa zmierza. Kupię w aptece białą tkaninę i skaleczoną rękę owinę. Co to za bluza i spodnie, w których zasypiasz wygodnie? Ciągle obmywa ją morska fala. Ja na niej leżę i się opalam. Niezbyt łatwo się ukryje zwierz, co tak ma długą szyję. Młodsza siostra łyżki, bywa na herbacie. Przyjaciółka tortów. Na pewno ją znacie. | Kuzynki noża na nóżkach dwóch, zawsze coś przetną, gdy pójdą w ruch. Żelazny stoi w porcie, drewniany przy studni. Część nazwy ma w żurku, ptaka spotkać trudniej. Chociaż ktoś go podobno dziś widział na Mysiej. Głowę dam, że zjadał z żurawiny kisiel. Czasem ma buźkę pełną, czasem schudnie. Widać go w nocy, nigdy w południe. To taki statek do krainy snu: na miejscu żagla - prześcieradło z lnu, a zamiast steru jest poduszka - dajmy na to. Co noc żeglujesz taką fregatą. Tyle igieł mam na grzbiecie. Szyjcie nimi, jeśli chcecie! |